sobota, 7 grudnia 2013

czwartek, 28 listopada 2013

Wianek - sezon zima'13

U mnie już bomb(k)owo ;)


W tym sezonie wianek w stylu .. romantycznym? 


Reakcja Julci: To som bompki. Cieba ubiełać chinke! Chyba ona jest w szafie. I ciągnie matkę do tej szafy. Dzieci są niesamowicie spostrzegawcze :) Niesamowicie niesamowite :)




środa, 27 listopada 2013

Jesienne kominy

Uszyłam kominy z surowców wtórnych!
Zaczęło się od tego, że Siostra zrobiła czystki w szafie i obdarowała mnie nienoszonymi ubraniami "masz-może-ci-się-przyda". No i przydało się. Tu ciachnąć rękawy, tam dekolt, złapać po brzegach ściegiem overlockowym, żeby było węziej i prościej, z jednego brzegu zszyć warstwę prawą i podszewkę, z drugiego zostawić gotowe doły bluzek. Poszły 2 bluzki Siostry, jeden podkoszulek Koleżanki pozyskany w identyczny sposób, oraz jeden sweter z mojej własnej szafy, którego mi nie żal (czarnych swetrów Ci u mnie dostatek, w dodatku był 100% akryl, brr!). Zainspirowałam się oczywiście boskimi kominami Boskiej Teddies, ale gdzież mi tam do oryginału! Dla Julki zrobiłam zatem uszy królicze, dla siebie ostatecznie zredukowane ;)  Ale nie szkodzi, bo i tak uszaty wyszedł na Julkę za duży, więc bez większego żalu użyczała mi go w cieplejsze dni. Bo ja te kominy to uszyłam jakoś na przełomie września i października...
Ponieważ druga (współ)właścicielka początkowo pozować w swoim nie chciała, a gdy już zechciała to na tle bałaganu, oba kominy zaprezentuję na sobie (uwaga, będzie twarz).

Włala!



To wywinięcie to jest specjalnie, żeby pokazać środek :) a że jest krzywo szyte i wywija się samo, to już inna sprawa :P


Szału nie ma, szyć to ja się jeszcze długo nie nauczę, ale przynajmniej ciepło przy karku, co nie? ;)


czwartek, 26 września 2013

O Żonie, co wredną babą była.

Pewnego razu Zapracowany Mąż poprosił uprzejmie swą Małżonkę o naszycie łatki na spodniach. Niefortunnie kapnął mu klej i plamkę pozostawiwszy, szpecił odzież okrutnie godząc we wrażliwy zmysł estetyczny. Wszak spodnie były czarne, a plamka - biała. Zatroskana Małżonka polecenie prośbę do wiadomości przyjęła i po pewnych, nie wartych wzmianki perypetiach, szpetotę zasłoniła. A, że z natury wredną była, korzystając z okazji, że zarówno Mąż, jak i Dziecięcia, już dawno smacznie spali i nikt na łokciu jej nie wisiał, ni przez ramię nie spozierał, postanowiła łatki nudno gładkiej nie zostawiać, ale psikusa Mężowi sprawić. Łatkę nitką przyozdobiła, spodnie złożyła, do szafy schowała, po czym wyjęła, sfotografowała, ponownie złożyła i schowała. Ciekawość, kiedyż ów się zorientuje..



Morał z tej historii taki, by mężowie, choć zapracowani, nie zapominali, że wszystko w domu nie robi się samo :P

sobota, 27 lipca 2013

Wygrana u MagOOmamy :)

Taka byłam podekscytowana wygraną, że podałam adres rodziców.. co uświadomiłam sobie po kilku dniach :)
Cudeńka odebrałam z poczty tydzień temu, ale dopiero dziś znalazłam czas (i siły), żeby przerzucić zdjęcia z aparatu i coś napisać. Zresztą, co będę pisać, przecież wszyscy wiedzą jakie wspaniałości wychodzą spod szydełka MagOOmamy


Mogę tylko dodać, że Julka natychmiast z zachwytem przywłaszczyła sobie obie bransoletki (skubana, od razu wiedziała co to i gdzie ma założyć), jedną broszkę zwykle każe przypinać sobie, a drugą mi (tudzież sama mi przypina znienacka w plecy, a łatwo się domyśleć jak przypina broszkę dwulatka i na jaką wysokość od podłogi sięgają jej rączki..). Ale jak tylko Ania podrośnie otrzyma swój komplecik. Bo tak naprawdę chowam te cuda, zwłaszcza broszki ;) na przyszłość, gdy już te i tamte małe łapki nie będą siać destrukcji. Tylko od czasu do czasu wyjmujemy je, by przez chwilkę (i pod ścisłym nadzorem dorosłych!) nacieszyć nimi oczy :)

wtorek, 16 lipca 2013

Znowu się chwalę, bo mam czym :)

Ha ha!
Japa mi się sama śmieje i przestać nie może. Przed chwilą odtańczyłam kolejny taniec radości, bo właśnie się dowiedziałam o kolejnej wygranej! Tym razem szydełkowe cudeńka MagOOmamy. Piękny zestaw nr 3 - dwie broszki i dwie bransoletki w odcieniach szarości, dumnie nosić będą moje panny :)
Do tego miła wizyta dobrego kolegi i jeszcze milsza wieczorna videopogawędka z mężem, no czyż nie był to udany dzień? I dzieci jakby grzeczniejsze.. ;)

A jak jesteśmy przy szydełkowych cudeńkach, to się pochwalę dziełem mojej kochanej Mamusi. W niedzielę chrzciliśmy Anię i na tę okazję babcia udziergała jej buciki, o takie:


A tutaj Aniałek w całości :)


poniedziałek, 15 lipca 2013

Chwalę się :D

W piątek rano odwiedził mnie pan listonosz. Przyniósł mi paczkę. Wyjąwszy drżącymi rękami cenną zawartość zaniemówiłam. A potem krzyknęłam z zachwytu. A potem to już tylko piałam z radości :)
Nie potrzeba słów, popatrzcie:

Dziękuję Maryś! :*

piątek, 28 czerwca 2013

Tunika z tetry - DIY


Ha! Znów użyłam materiału niezgodnie z przeznaczeniem. Tym razem to nie filcowe szmatki, ale pieluchy tetrowe :)
Pomysł tym razem nie jest mój, ale mojej Mamy. Zadanie brzmiało: uszyć Julci luźną bluzkę z długim rękawem, wspomagającej ochronę przed owadami i słońcem na działce. Kiedy Mama zobaczyła takie drukowane tetry w Pepco (mogłabym zamieszkać w tym sklepie) nad jej głową zajarzyła się żaróweczka. Wybrałyśmy na początek dwie, Mama wytłumaczyła mi swoją wizję, ja przytaknęłam "Yes, I can!" i...ognia!

Tak robiłam. Jeśli komuś potrzebne, mogę dodać opis :)
Pierwsza (ze słonikami) wyszła troszkę węższa, dlatego drugą skroiłam szerzej żeby służyła dłużej. Wymaga za to doszycia troczków, ale to już w tzw. "międzyczasie".  Na modelce prezentują się tak:

Nim zdążyłam sięgnąć po aparat pierwsza tunika dostała nowych, truskawkopochodnych wzorków . Nic to, sprały się ;)
Córa zadowolona, bo wygodne, przewiewne i w ładne wzorki. Ja też zadowolona, bo to moje pierwsze szycie odzieży, i to dla tak ważnego odbiorcy! ;)


Edit: Ten post bierze udział w Link Party u Speckled Fawn:

środa, 22 maja 2013

Młoda para i.. depresja poporodowa?

11 maja nasza przyjaciółka brała ślub. Nie mogłam opuścić tej uroczystości, bo to ważna dla nas osoba, była zresztą moją druhną :) i żaden tam skomplikowany poród i boląca nadal d.. nie były wystarczającą wymówką! No dobra, darowaliśmy sobie wesele :P
Młodym, gdy przyszli z zaproszeniem, spodobał się króliczek mojej córci Julci (o ten tu właśnie), więc zapaliła mi się żaróweczka i plan taki powzięłam, aby w prezencie ślubnym, miast kwiatów czy wina, ślubną parkę im sprawić. Tak się zawzięłam, że choć nie zdążyłam przed porodem, to już po powrocie ze szpitala powolutku co dzień coś tam dłubałam.. aż na 4 godziny przed uroczystością wydłubałam ostatecznie! :) Ło takie ło:


Szablon zająca zapożyczyłam od Tatiany Conne. Niestety nie zmierzyłam ich, ale nie mają więcej jak 20 - 25 cm z uszami. Z pośpiechu zapomniałam też dodać im rumieńców. Wypchane szatkowanym nylonem ;) 

A teraz smuty. Sama jestem sobie winna, ale poskarżyć się i tak potrzebuję. Jakiś czas temu oddałam maszynę do serwisu i z pośpiechu nie wyjęłam z niej akcesoriów. Oczywiście wróciła bez nich. "A co tam" - pomyślałam - "oliwa i dwa śrubokręty, znajdzie się zastępstwo w razie konieczności!". A któregoś poranka dotarło do mnie: "Moje stopki!" Wszystkie moje stopki tam były.. najbardziej żal mi tej do dziurek na guziki, bo jej akurat zamierzałam używać. Niby taka pierdoła ale skutecznie mnie dobiła na cały dzień, tydzień, i kolejny.. Mąż mnie pociesza "nie martw się, niedługo będzie nas stać, odkupisz sobie" i zastanawia się na głos czy mnie nie dopadła depresja poporodowa. No ale z takiego błahego powodu? A może to właśnie ta kropla przelewająca czarę? Bo jednak bardziej boli, że on jest tak daleko.. że chciał przyjechać na weekend, a ekonomia nas znów pokonała.. że dzieci rosną, co dzień się zmieniają i uczą nowych rzeczy, a on tego nie może zobaczyć. Tylko czasem, jak jest jeszcze na tyle wcześnie, że nie śpią, spotyka je wirtualnie. Wirtualnie rozmawiamy i widzimy się codziennie, ale czasem to jest jeszcze trudniejsze. Komputer jakoś nie umie mnie objąć, kiedy tego potrzebuję..


piątek, 17 maja 2013

Uśmiech losu :)

Przede wszystkim dziś będę się chwalić. Znów wygrałam, tym razem w drodze losowania, Candy u Liny . Dziś dotarła do mnie ta wspaniała paczuszka, a w niej..


Przepiśnik i breloczek. Są takie piękne! Nie mogę przestać ich dotykać :)) Dziękuję Linko!

Poza tym pochwalę się wyróżnieniem od Kingi.


Dostałam je 2 tyg. temu, ale wiecie, zajęta byłam.. ;)
Dziś znalazłam kilka chwil, żeby zrealizować warunki tej zabawy, a więc: odpowiedzieć na 11 pytań, przekazać wyróżnienie 11 kolejnym osobom, których blogi mają nie więcej jak 200 obserwatorów i zadać im własne 11 pytań.

Najpierw pytania od Kingi:

1. Jaki jest Twój ulubiony kolor?  Zielony, najlepiej w połączeniu z fioletem.
2. Co lubisz robić w wolnym czasie? We wczym? ;) 
3. Czy masz rodzeństwo? Mam 2 starsze siostry, ale obie daleko. Jedna w Warszawie, druga w Niebie. 
4. Mieszkasz w domu czy w bloku? W bloku. Wychowałam się w bloku, ale i tak tęsknię za własnym domkiem z kawałkiem trawnika. Standard ;)
5. Lubisz spacerować? Lubię i mam po temu  świetną wymówkę. A właściwie dwie ;)
6. Jesteś duszą towarzystwa czy samotnikiem? Zależy od towarzystwa.
7. Jakie filmy lubisz oglądać? Komedie. Albo ciepłe i zabawne obyczaje. W filmach szukam rozrywki i odmóżdżenia.
8. Jakiej słuchasz muzyki? Rockowej. A jak jest mąż to też punkowej i wszystkich odmian metalu.
9. Czy oglądasz kreskówki? Tak. Tzn. lubię, ale obecnie nie mam czasu, choć znów, mam po temu dobrą wymówkę. Ale akurat wymówka tych moich nie ogląda :P
10. Czy masz jakiś znienawidzony przez siebie nawyk? Mam.. ale wstydzę się powiedzieć jaki.
11.  Co lubisz w ludziach? Uśmiech :)

Moje nominacje (wszyscy wiedzą, że nie jest to łatwe, bo każdy ze znanych mi blogów na takie wyróżnienie zasługuje, ale też nie każdy wyróżnienia przyjmuje) :


Pytania ode mnie:
1. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
2. Jakiej nowej techniki chcesz się nauczyć?
3. A w jakiej czujesz się najlepsza?
4. Kiedy i jak zaczęła się Twoja przygoda z rękodziełem?
5. Bloga założyłaś, ponieważ....?
6. Twoje miejsce na Ziemi..?
7. Zawsze masz przy sobie?
8. Gdy byłaś nastolatką, czyj plakat wisiał nad Twoim łóżkiem?
9. Jakie zwierzę z Tobą mieszka?
10 Jakie zwierzę w Tobie mieszka? ;)
11. Jaki był Twój ulubiony przedmiot szkolny i czy pokrywa się z Twoim zawodem?

czwartek, 25 kwietnia 2013

Miś dla dziecka i rodzica ;)

Przyjaciółka od tego kompletu urodziła miesiąc temu synka. Uszyłam dla Jasia małego misia  (ok 15 cm wzrostu), ręcznie, oczka wyhaftowane, nosek naszyty (sztruks) i też "wyhaftowany", wypchany nylonowymi rajstopami, w tułowiu zwiniętymi w rulon, dzięki czemu jest bardzo sprężysty - i tu odkryłam nowe zastosowanie misia: idealnie leży w dorosłej dłoni, a ściskanie go świetnie odstresowuje sfrustrowanego rodzica. No, przydatny gadżet ;)


środa, 24 kwietnia 2013

W międzyczasie..

.. tak sobie szyłam:

ciżemki z filcowych ściereczek wg szablonu tildowego dostosowanego do rozmiaru stópki mojej modelki. Taki tam gadżecik ;)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Niech mnie ktoś uszczypnie...

Jeszcze w to nie wierzę..
..jeszcze raz sprawdzę!
Kurczaczek, śni mi się? Nie.. nie śpię przecież jeszcze..
Mąż przeczytał i potwierdził..
No to chyba naprawdę o mnie chodzi?
Ale jak to? Tyle wspaniałych kobiet! Tyle genialnych zdań! I co, że niby moje..?
Niemożliwe, przecież nie ja.. ja mam szczęście w miłości, nie konkursach, nie można mieć wszystkiego!
... a może dzisiaj można..?

Proszę Państwa. W dniu 30-tych urodzin los postanowił mi zrekompensować ten stan rzeczy i uczynił mnie szczęśliwą wygraną w Konkursie z Sukienką u Maryś!!!!
JUUUPPIIIIIIIIII!!!!!

środa, 17 kwietnia 2013

Anioł dla Nikolki i resztkowy gostek :)

W Poniedziałek Wielkanocny odbył się Chrzest Św. Nikoli - córeczki mojej kuzynki. Co prawda nie mogłam w nim uczestniczyć, ale przekazałam przez rodziców masosolnego aniołka:


Aniołek ma ok 15 cm wysokości, nieco mi się przyjarał ale przez to cieniowanie na skrzydłach wyszło fenomenalnie :) Zdjęcia tego nie oddają, ale mienią się cudownie :) Aby podkreślić ten efekt pomalowałam je kilkoma kolorami cieni i błyszczyków do ust ;) Imię napisałam konturówką do szkła, cyrkonie gdzieniegdzie i odwałkowany motyw z koronki na sukience. Ponoć się podobał.

A z resztek masy powstał jeszcze taki gościu:


Drobny taki, w garści się mieści. Oczywiście zaprosiłam go do wielkanocnego koszyczka :)

Żeby nie było, że się obijam, mam jeszcze coś do pokazania w zanadrzu, ale to potem..

środa, 27 marca 2013

Wielkanocny wianek

Pamiętacie mój reniferowy wianek na drzwiach? Kilka dni temu zdjęłam wreszcie renia i czerwoną wstążeczkę (może teraz zima sobie pójdzie?), żeby zrobić miejsce tym dwóm dziubasom:


Teraz wianek prezentuje się tak:
 

Wisząc od grudnia nabrał nawet wielkanocnego kształtu ;)

Kurczaki powstały z tej inspiracji. U Joanki znajduje się link do tutoriala, ja dodałam od siebie sznurkowe nóżki (ale tylko u jednego) i nie rezygnowałam z ogonków. 

Tak wyglądał mój wykrój:

Materiał - filcowe ściereczki zakupione specjalnie w tym celu :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Duzi chłopcy - małe misie :)

Naszło mnie na mini misie. 
Wiadomo, kobieta w ciąży, różne zachcianki. Tylko po co mi taki mały miś? O, już wiem! Uszczęśliwię siostrę breloczkiem do kluczy!

Początkowo miś miał być szydełkowy. I tu zgrzyt - toć ja nie szydełkująca. No ale co za problem w dobie internetu? Oszabrowałam mamę z szydła (z włóczki już wcześniej), uśpiwszy dziecię zasiadłam przed monitorem i .. uupa. Nie taka włóczka, albo szydło nie takie, albo ja po prostu nie teges.. Eee, nie mam cierpliwości do tego, wezmę i uszyję! 

Pierwsze podejście - pomniejszony wykrój misia tildowego, ze zmodyfikowanymi uszami. Wyszedł bardziej Plastuś, niż miś. Proporcje też mi nie pasują, poza tym jest za duży - 10,5 cm, ale to dopiero prototyp.. no i jakiś tam urok swój nawet ma ;)

Drugie podejscie - gdy snieżyca unieruchomiła mnie z dzieckiem u rodziców z pamięci odtworzyłam widzialny gdzieś w sieci szablon na małego misia. W materiałach mamy znalazłam fajną niebieską krateczkę, z włosów podarowanego jej niegdyś tildowego aniołka ukradłam wstążkę, a w dawnym biurku siostry znalazłam zdekompletowany brelok - kółko z karabińczykiem. Za wypełnienie posłużyły mi stare, pocięte nylonowe rajstopy, których mama nie wyrzuca, tylko pierze i odkłada odkąd sama wpadła na to, że mogę ich użyć w tym celu ;) Rajstopami wypycha się równie fajnie jak watoliną, zwłaszcza fajnie "rzeźbi" się misiowe policzki.  Ośmiocentymetrowy efekt końcowy skradł moje serce.. Krzywy, ale uroczy :) Jednak na prezent dla siostry nadal się nie nadawał. Pokazałam mężowi i teraz zdobi mu kluczyki samochodowe :]

Podejście trzecie - tym razem zielona krateczka, materiał pozyskany od przyjaciółki, która obdarowała mnie nieużywaną garderobą w celach recyklingowych. Trochę sztywniejszy od niebieskiej, mniej podatny na wypychanie polików ;) Szablon tułowia z głową tworzyłam od nowa, bo tamten córcia zapodziała. Miś wyszedł ciut drobniejszy. Uszka w ogóle bez szablonu, bez rysowania na materiale, bo to prosty kształt, a różnice niwelują się przy przyszywaniu do łebka. Akcentem jest naszyte serduszko wycięte ze wstążeczki. Nie zachwycił mnie tak, jak niebieski, kryterium prezentu dla siostry nie spełnił, więc wisi u moich kluczy. 

Podejście czwarte - kiedy? nie wiem, bo teraz zajmują mnie kurczaki ;) Ale niebawem, bo przecież nadal nie mam tego docelowego, dla siostry! Poza tym kolega zapragnął takiego jak pierwszy w fasonie drugiego ;)
Tak, tak, dorośli faceci lubią misie! :D




 A tu moja osobista prezenterka eksponuje misia do obiektywu, dając jednocześnie pogląd na misiowe wymiary :)

środa, 27 lutego 2013

Andziowe

Chwaliłam się już, że zrobiłam kilka kompletów biżuterii ślubnej dla moich przyjaciółek. Właśnie sobie przypomniałam, że jakiś czas temu dostałam zdjęcia od mojej długoletniej przyjaciółki Andzi. Ślub był w 2,5 roku temu, a zdjęcia biżuterii udało się cyknąć dopiero niedawno ze względów techniczno-sprzętowych ;)

Srebro i Svarowski crystal, wzór inspirowany kolczykami znalezionymi przez Andzię w internecie, zmodyfikowany przeze mnie.



poniedziałek, 18 lutego 2013

Nika odda owcę!

Jestem wielką fanką szyciowych tworów Niki, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, ustawiłam się w kolejce po jej owieczkę. Właśnie, owieczkę! Uwielbiam te owieczki, zachwycają mnie najbardziej ze stojących zwierzątek, bardziej niż stojące króliki nawet. A jeszcze owieczka autorstwa Niki... jejku, chyba mi serce pęknie ze szczęścia jeśli uśmiechnie się do mnie tym razem los :)
klik w obrazek

sobota, 16 lutego 2013

serduchowe DIY

"Nie obchodzę walentynek. Z zasady. Przecież to chwyt marketingowców obliczony na skubanie naiwniaków, a ja się skubać nie dam, o!"
Śmieszne, co nie?  A jeszcze śmieszniejsze, że zasada ta ulega zawieszeniu na czas bycia w związku :)
...ale nie małżeńskim :P W małżeństwie jesteśmy poważni i odpowiedzialni i nie trwonimy krwawicy na bzdety, żadne tam karteczki kwiatuszki plastikowe serduszka. No dobra, ale co z czułością?
No przecież masz czułość na co dzień. Cmok na dzień dobry, cmok na do widzenia, cmok na "wróciłem daj żreć" i na dobranoc też cmok.  I za rączkę też się trzymamy jak gdzieś chodzimy czasem, nie? No po tylu latach to naprawdę.. Po co robić fanaberie bo akurat tego dnia świat oszalał i wszyscy mają się bombardować sercami.
Za nic mając głos rozsądku uknułam, że w tym roku poddam się! Zrobię mężowi walentynkę! Taką do bólu niepraktyczną :)
Wymyśliłam filcowe serduszko będące magnesem na lodówkę. Idealnie! Przywita go rano na lodówce, tam na pewno je zauważy! Rozczuli go i zapewni dobry humor na caaałyyy dzień! No, czyż nie piękna wizja? Ha! Wizja sobie a rzeczywistość sobie.. ZERO reakcji. Trza było nie drażnić chłopa poprzedniego wieczora. Na moje zaczepki odpowiedź "nie wiedziałem, że obchodzisz. dobra, jutro ci coś kupię." No, ale przecież nie o to chodzi, co nie?  Eh, proza życia.. :)




Pomyślałam sobie, że z tego serduszka można zrobić takie mini DIY, ale że pomyślałam już po zrobieniu, to nie będzie obrazkowe, tylko opisowe. Ogólna koncepcja jest prosta jak konstrukcja cepa.

Mini DIY filcowy magnes na lodówkę
Potrzebne nam są:
- czerwony filc
- wata do wypełnienia
- igła i nitka
- kawałek magnesu.
Wykonanie
 Upatrzony arkusz filcu przed pocięciem dobrze jest na próbę przyczepić do lodówki magnesem - jeśli się ślizga to albo magnes za słaby albo filc za gruby. Problemu nie ma, jeśli używamy magnesu neodymowego.
1. Arkusz czerwonego filcu złożyłam na pól, wykorzystując wolne krawędzie w rogu wycięłam "od ręki" kształt serduszek. Złożyłam sobie jeszcze tak po skosie, żeby wyciąć tylko jedno półkole, ale nie wzięłam pod uwagę, że ze względu na grubość arkusza musi nastąpić pewne przesunięcie w linii cięcia, w efekcie jeden "przedsionek" wychodzi węższy od drugiego. Ale czy musi być idealnie? Jeśli musi, polecam użycie szablonu :)
2. Uzyskane dwa serduszka przyłożyłam lewą stroną do siebie i obszyłam na okrętkę czerwoną nicią zostawiając jakieś 2 cm, pozwalając igle na swobodny zwis na nitce.
3. Przez ten otwór delikatnie upycham odrobinę waty zaczynając od "przedsionków". W centrum umieszczam magnes, ponieważ mój jest zwykły, nie neodymowy, staram się, by nie przykrywała go wata od strony "pleców" serduszka.
4. Kontynuuję szycie, supełek ukrywam wbijając igłę w szef, tak, że wychodzi gdzieś na pleckach, mocno pociągam nitkę i ucinam przy samym materiale - supełek się "wciąga".
I włala! Przyczepiam po kryjomu nocą na samym środku lodówki :)


Następnym razem pokombinuję z innymi kształtami i kolorami, już nie koniecznie dla niewdzięcznego chłopa ;)

piątek, 15 lutego 2013

Rozdawajka u Niezapominatki i obietnica

Niezapominatka zaprasza na "Rozdawajkę z Nadzieją na wiosnę". Biegnę się zapisać, bo Nadzieja jest przepiękna! A w dodatku losowanie wypada w dniu urodzin mojej córci, więc może tym razem..? :)))

klik w obrazek przeniesie Cię do posta z rozdawajką

Wiem, wiem, ostatnio to tylko żeruję po innych blogach, zapisując się na cukieraski, a sama nic nowego nie pokazuję. Ale jak się uda to jutro pokażę, obiecuję!
Bo naprawdę, dzieje się :) niekoniecznie rękodzielniczo, ale kilka drobiazgów powstało lub powstaje.

A jeden z takich powstających drobiazgów nie-rękodzielniczych właśnie wyssał ze mnie resztki sił i skopał od środka po trzewiach.. byle do maja! ;) Podpierając się nosem tour de blogger na dziś kończę, dobranoc!

wtorek, 29 stycznia 2013

Owieczka

Ja też już tęsknie do wiosny. 
Przeglądając uważniej "Tilda Paske" natchnęło mnie - muszę to uszyć! Pokombinowałam trochę z rozmiarem, bo wypełnienie się kończy, i wyrobiłam się w sam raz. Biały materiał to stara flanelowa pielucha - oczywiście nieużywana ;) jeszcze z "mojej" wyprawki. Różowy filc to szmatka do kurzu - nowa :)
Całość uszyta ręcznie w jedno popołudnie i wieczór. 




Przygotowując wykrój stałam przed dylematem: dla kogo ta owieczka? Wykańczając robotę dedykowałam ją mojej młodszej, mającej się dopiero narodzić córeczce. Ale gdy ok północy owieczka była gotowa, starsza córcia właśnie się przebudziła. Ujrzawszy pochwyciła i nie wypuściła z rączek aż do rana, a po przebudzeniu pierwszą rzeczą było namierzenie zabłąkanej owieczki i wciągnięcie jej z powrotem do łóżka. Chyba muszę uszyć drugą :)

...a mąż powiedział, że to najfajniejsza rzecz jaką dotąd uszyłam.. :)))

Edit: Skorzystałam z zaproszenia i zgłosiłam owieczkę tu:

środa, 23 stycznia 2013

Mój stragan

Jakiś czas temu dodałam nową zakładkę u góry - Stragan
Zapraszam do zaglądnięcia, może znajdziecie coś dla siebie lub bliskich? :)

Może to?

Więcej na straganie :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Konkurs u Eweliny

Hmm.. przypadkiem wzięłam udział w konkursie..
Nie zamierzałam, ale mnie natchnęło :P
Ewelina poszukuje nowej nazwy bloga i jednocześnie nazwy swojej firmy. Propozycje można składać do końca stycznia.


poniedziałek, 14 stycznia 2013

Anioł dla Ewelki

Znam takiego jednego Anioła.. 
Wiele jej zawdzięczam i dlatego chciałam jej podarować osobistego Aniołka. Żeby wiedziała :)




niedziela, 13 stycznia 2013

Candy w Kolorowym Zaciszu

U Darsi w Kolorowym Zaciszu można zgarnąć królika! Zapisałam się, może tym razem mi się poszczęści.. 

 Żeby nie było, ja też już od dawna myślę o jakiejś rozdawajce, tylko nie wiem jeszcze, co z moich wypocin byłoby dla Was dość atrakcyjne..

środa, 2 stycznia 2013

Anioł dla Ewci

Postanowiłam uszyć siostrze Anioła na imieniny. Ubrany jest w stylu, w jakim nosi się jego właścicielka, posiada też krótką, bujną blond czuprynę (choć to już ostatnio nieaktualne ;)), zdecydowanie jednak nie przystaje do niej figurą ;)
Mierzy dumne 30cm.

Poły żakietu są równe, jedna się po prostu wywinęła do zdjęcia :P

Powiem nieskromnie, że podoba mi się :>