czwartek, 26 września 2013

O Żonie, co wredną babą była.

Pewnego razu Zapracowany Mąż poprosił uprzejmie swą Małżonkę o naszycie łatki na spodniach. Niefortunnie kapnął mu klej i plamkę pozostawiwszy, szpecił odzież okrutnie godząc we wrażliwy zmysł estetyczny. Wszak spodnie były czarne, a plamka - biała. Zatroskana Małżonka polecenie prośbę do wiadomości przyjęła i po pewnych, nie wartych wzmianki perypetiach, szpetotę zasłoniła. A, że z natury wredną była, korzystając z okazji, że zarówno Mąż, jak i Dziecięcia, już dawno smacznie spali i nikt na łokciu jej nie wisiał, ni przez ramię nie spozierał, postanowiła łatki nudno gładkiej nie zostawiać, ale psikusa Mężowi sprawić. Łatkę nitką przyozdobiła, spodnie złożyła, do szafy schowała, po czym wyjęła, sfotografowała, ponownie złożyła i schowała. Ciekawość, kiedyż ów się zorientuje..



Morał z tej historii taki, by mężowie, choć zapracowani, nie zapominali, że wszystko w domu nie robi się samo :P