Taka byłam podekscytowana wygraną, że podałam adres rodziców.. co uświadomiłam sobie po kilku dniach :)
Cudeńka odebrałam z poczty tydzień temu, ale dopiero dziś znalazłam czas (i siły), żeby przerzucić zdjęcia z aparatu i coś napisać. Zresztą, co będę pisać, przecież wszyscy wiedzą jakie wspaniałości wychodzą spod szydełka MagOOmamy.
Mogę tylko dodać, że Julka natychmiast z zachwytem przywłaszczyła sobie obie bransoletki (skubana, od razu wiedziała co to i gdzie ma założyć), jedną broszkę zwykle każe przypinać sobie, a drugą mi (tudzież sama mi przypina znienacka w plecy, a łatwo się domyśleć jak przypina broszkę dwulatka i na jaką wysokość od podłogi sięgają jej rączki..). Ale jak tylko Ania podrośnie otrzyma swój komplecik. Bo tak naprawdę chowam te cuda, zwłaszcza broszki ;) na przyszłość, gdy już te i tamte małe łapki nie będą siać destrukcji. Tylko od czasu do czasu wyjmujemy je, by przez chwilkę (i pod ścisłym nadzorem dorosłych!) nacieszyć nimi oczy :)