Tym razem naprawdę przyłożyłam się do ubranka i detali. Tu koralik, tam siedem ;) I ze skrzydłami poszalałam, a co! Nadłubałam się co prawda przy takich małych tildowych, ale po ubraniu golasa uznałam, że stara flanela nie pasuje do perłowo-złotej "skóry" :P
Jak wspomniałam, był to dodatek do prezentu głównego - torebki, i do tej torebki się łatwo zmieści - ma 21 cm wzrostu :> Szyty całkowicie ręcznie.
Nieskromnie uważam go za moje koronne dzieło. Jak dotąd. :>
Ale fajny wyszedł :)
OdpowiedzUsuńTe buciki mnie zachwyciły!mama pewnie zadowolona? I to ręcznie? Brawoooo
OdpowiedzUsuńPiękny! Ja kompletnie nie mam ręki do szycia, także chętnie będę podziwiać Twoje prace ;)
OdpowiedzUsuńLecę na zwiady do starszych postów!
A i nie martw się - jeśli będą nowe zdjęcia moich rysunków, to na pewno zamieszczę je na blogu, więc na pewno nic nie przegapisz ;))
Pozdrawiam
Świetny pomysłna dopełnienie prezentu i piekny w dodatku:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedz :) probowałam raz tak marszczyć ale mi nierówno wyszło... mało estetycznie, muszę dać sposobowi druga sznasę :-)
a łapiesz zmarszczone szpilkami czy regulujesz w czasie szycia ?
Dziekuje :)