środa, 27 listopada 2013

Jesienne kominy

Uszyłam kominy z surowców wtórnych!
Zaczęło się od tego, że Siostra zrobiła czystki w szafie i obdarowała mnie nienoszonymi ubraniami "masz-może-ci-się-przyda". No i przydało się. Tu ciachnąć rękawy, tam dekolt, złapać po brzegach ściegiem overlockowym, żeby było węziej i prościej, z jednego brzegu zszyć warstwę prawą i podszewkę, z drugiego zostawić gotowe doły bluzek. Poszły 2 bluzki Siostry, jeden podkoszulek Koleżanki pozyskany w identyczny sposób, oraz jeden sweter z mojej własnej szafy, którego mi nie żal (czarnych swetrów Ci u mnie dostatek, w dodatku był 100% akryl, brr!). Zainspirowałam się oczywiście boskimi kominami Boskiej Teddies, ale gdzież mi tam do oryginału! Dla Julki zrobiłam zatem uszy królicze, dla siebie ostatecznie zredukowane ;)  Ale nie szkodzi, bo i tak uszaty wyszedł na Julkę za duży, więc bez większego żalu użyczała mi go w cieplejsze dni. Bo ja te kominy to uszyłam jakoś na przełomie września i października...
Ponieważ druga (współ)właścicielka początkowo pozować w swoim nie chciała, a gdy już zechciała to na tle bałaganu, oba kominy zaprezentuję na sobie (uwaga, będzie twarz).

Włala!



To wywinięcie to jest specjalnie, żeby pokazać środek :) a że jest krzywo szyte i wywija się samo, to już inna sprawa :P


Szału nie ma, szyć to ja się jeszcze długo nie nauczę, ale przynajmniej ciepło przy karku, co nie? ;)


3 komentarze:

  1. Ale fajnie, super miałaś pomysł z tymi kominami. I bardzo ładne Ci wyszły. Ciepło w szyję no i swetry się nie zmarnowały:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne, pasują Ci oba :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też uwielbiam te kominy. Uszyłam taki dla Tosi i bardzo się ostatnio przydaje. Post o tym już wkrótce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń