Ja też już tęsknie do wiosny.
Przeglądając uważniej "Tilda Paske" natchnęło mnie - muszę to uszyć! Pokombinowałam trochę z rozmiarem, bo wypełnienie się kończy, i wyrobiłam się w sam raz. Biały materiał to stara flanelowa pielucha - oczywiście nieużywana ;) jeszcze z "mojej" wyprawki. Różowy filc to szmatka do kurzu - nowa :)
Całość uszyta ręcznie w jedno popołudnie i wieczór.
Przygotowując wykrój stałam przed dylematem: dla kogo ta owieczka? Wykańczając robotę dedykowałam ją mojej młodszej, mającej się dopiero narodzić córeczce. Ale gdy ok północy owieczka była gotowa, starsza córcia właśnie się przebudziła. Ujrzawszy pochwyciła i nie wypuściła z rączek aż do rana, a po przebudzeniu pierwszą rzeczą było namierzenie zabłąkanej owieczki i wciągnięcie jej z powrotem do łóżka. Chyba muszę uszyć drugą :)
Edit: Skorzystałam z zaproszenia i zgłosiłam owieczkę tu:
Śliczna jest i ma brzusio do przytulania :)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że córcia pochwyciła owieczkę :)
Pozdrawiam :)
Rewelacja, potwierdzam słowa męża,a znam gościa...nie rzuca słów na wiatr, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOooo owieczka :) Wczoraj kupiłam specjalnie ręczniki w Jysk na owieczki :)Twoja jest śliczna!
OdpowiedzUsuńŚlizna!! i rekomendacja Twojej córeczki mówi sama za siebie :)
OdpowiedzUsuńBoska owca!
OdpowiedzUsuńzapraszam na moje link party :)
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Jaka piękna! Idealnie dobrane kolory, śliczny, słodki pyszczek i aż trudno uwierzyć, że uszyłaś ją tak szybko, szyjąc ręcznie. A na pochodzenie materiałów w życiu bym nie wpadła;) Jednym słowem, jak się ma talent, to i z pieluchy i szmatki do kurzu można wyczarować arcydzieło. Gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń